Although I’ve never met one, I suspect there are some folks who have no interest in enlightenment. Most of us sentient beings are in pursuit of the concept of enlightenment (aka awakening). Some are attuned to a spiritual practice and/or religion, others are dedicated to training in a physical discipline or an artistic one. I suggest this idea because you are holding in your hands a recording by some highly evolved musicians, and I presume that by listening to this music, you are interested in such endeavors.
While Buddhists pursue enlightenment, modern science investigates epigenetics. Research tells us that humans can modify their own gene expression, actually alter their DNA, through thoughts and experiences. Listening to the trio of Luís Vicente, Seppe Gebruers, and Onno Govaert may be just one of those DNA-altering experiences.
Stick with me here. Both enlightenment and epigenetics turn on the concept of non-duality, or the realization that there is no “us and them”. We are all one. Free improvisation, like this trio’s performance at the Sound Disobedience Festival, makes no distinction between silence and sound, rhythm and entropy, and well, performer and witness. The performers’ DNA is encoded by many generations of music makers. Consciously (most probably unconsciously), Luís Vicente draws on jazz from its origins: Satchmo’s slurs, Miles’ murmurs, and Raymond Scott’s toy trumpets. Seppe Gebruers’ piano imagines what Chopin would summon if he were to meet Evan Parker, and Onno Govaert’s pulse takes a New Orleans parade route into the concert hall. Their music is that of equanimity, or the wisdom grounded in freedom, one not dependent on duality. There is no distinction between beauty/ugliness, good/bad, or noise/melody. Everything they play here comes from the subtle body and is infused with a certain bliss.
(polish):
Choć nigdy nie udało mi się spotkać takiej osoby, przypuszczam, że istnieją ludzie, których nie interesuje pojęcie oświecenia. Większość z nas, czyli istot czujących, zagłębia się w koncepcję oświecenia (lub innymi słowy przebudzenia). Niektórzy skupiają się na sferze duchowej lub religii, inni poświęcają się pracy nad dyscypliną fizyczną lub artystyczną. Przytaczam powyższą ideę, ponieważ trzymasz w ręku nagranie wykonane przez wybitnych muzyków. Tym samym zakładam, że skoro słuchasz tej muzyki, tego rodzaju przedsięwzięcia nie są Ci obce.
Podczas gdy buddyści dążą do oświecenia, współczesna nauka zajmuje się badaniem epigenetyki. Według badań, ludzie potrafią modyfikować własną ekspresję genów i zmienić swoje DNA poprzez myśli i doświadczenia. Słuchanie trio w składzie Luís Vicente, Seppe Gebruers i Onno Govaert może być właśnie jednym z tych doświadczeń, które zmienią nasze DNA.
Pójdźmy o krok dalej. Zarówno oświecenie, jak i epigenetyka wyznaje zasadę niedualności lub uświadomienia sobie, że nie istnieje podział "my i oni". Jesteśmy jednością. Swobodna improwizacja, podobnie jak występ tego tria w czasie Sound Disobedience Festival nie rozróżnia ciszy od dźwięku, rytmu od entropii, czy właśnie, wykonawcy od świadka doświadczenia. DNA artystów kształtowane jest poprzez wpływ wielu generacji twórców muzyki. Świadomie (choć najprawdopodobniej nieświadomie), Luís Vicente czerpie inspirację z samych korzeni jazzu: „okręgi” Satchmo, pomruki Milesa i zabawne trąbki Raymonda Scotta. Fortepian Seppe Gebruersa tworzy obraz potencjalnego Chopina, który spotkał Evana Parkera, także puls Onno Govaerta, który wiedzie nas prosto do sali koncertowej w Nowym Orleanie. Jest to muzyka równowagi i mądrości, zakorzenionej w wolności, lecz nie opartej na dualizmie. Nie rozróżnia ona piękna i brzydoty, dobra i zła, czy też hałasu i melodii. Każdy zagrany tu dźwięk pochodzi z subtelnego ciała i jest nasycony pewnego rodzaju rozkoszą.
Mark Corroto (
AllAboutJazz.com)